Wrażenia po zwiastunie „Pięknej i Bestii”

15 listopada 2016

Pisk ekscytacji rozniósł się po stolicy, kiedy to zwiastun Pięknej i Bestii zadebiutował wczoraj w sieci. Niemal polały się catusowe łzy rzęsite na myśl, że oto za moment ujrzy w końcu fragmenty filmu, na który czeka z utęsknieniem od momentu, kiedy tylko zasugerowano, że takowy może powstać. Dotychczas disneyowski recycling jego własnych historii budził we mnie mieszane uczucia – głównie dlatego, że wśród niedawno odnowionych opowieści słabizna (Alicja w Krainie Czarów, Maleficent) poprzetykana była lepszymi produkcjami (Kopciuszek), a zabieranie się za adaptowanie złotych lat dziewięćdziesiątych w animacji nie oznaczało od razu, że czekają nas filmy dobre. Mogło być o wiele gorzej – ktoś mógł nam zamordować ulubioną bajkę z dzieciństwa. A ponieważ Piękna i Bestia plasuje się wśród mojej absolutnej top trójki klasycznych animacji, mam wobec filmu wygórowane oczekiwania. Himalajskie wręcz.

Dlatego pozwolę sobie podzielić się krótko moimi przemyśleniami po obejrzeniu pełnego zwiastuna. Teaser sprzed kilku miesięcy był dokładnie tym, czego wtedy publika potrzebowała: naszkicował stylistykę filmu (a ta wciąż zdaje się pozostawać w rozpoczętej przez Branagha opcji „baśnie na bogato”) i nie zdradzając nic z fabuły zdawał się oddychać prawdziwą magią. Teraz, kiedy o filmie wiadomo już więcej, można zacząć konfrontować swoje wyobrażenia ze zwiastunem:

Zacznę od tego, co mnie w całym zamyśle zaniepokoiło, bo ja w odbiorze filmu potrafię być strasznie małostkowa – jeden mały szczegół, jedna pierdółka w wizji twórców i już nie jestem w stanie filmu w pełni docenić. Tutaj zgrzyta mi projekt postaci Bestii. Obecność Dana Stevensa w filmie odpowiada za jakieś 40% mojego hype’u (pozostałe procenty dzielą się pomiędzy Emmę Watson i sam fakt, że to Piękna i Bestia), dlatego chciałabym żeby jego bohater wypadł na ekranie jak najlepiej, ale tutaj jego wizerunku chyba nie kupuję. Twarz Dana Stevensa została wtopiona w ramę z CGI, przez co Bestia jest ma zdecydowania zbyt ludzkie rysy (zdecydowanie ludzkie oczy i usta) i za mało w nim prawdziwej Bestii. Pod tym względem chyba lepiej wypadła Bestia z francuskiej wersji baśni, grana przez Vincenta Cassela.

piekna_bestia_1

Zakładam, że wiem z czego to wynika – w zespoleniu rysów aktora z animowaną postacią chodziło nie tyle o złagodzenie pyska bohatera, ale o lepsze oddanie mimiki twarzy, a przez to gry aktorskiej. Niekiedy wygląda to w porządku (jak wtedy, gdy Bellę atakują wilki), ale w spokojniejszych scenach gryzie się z wizerunkiem Bestii, jaki przez lata przechowywałam w swojej głowie. Podobne z resztą obawy odczuwam patrząc na pozostałych mieszkańców zaczarowanego zamku. Projektanci, chcąc zachować realizm w odwzorowaniu przedmiotów, całkowicie pozbawili bohaterów tych cech wyglądu, które mogłyby ich łączyć z grającymi role aktorami. Nie przeczę, Płomyk i Pani Imbryk wyglądają ślicznie, ale brakuje mi w ich wyglądzie wyraźniejszego ludzkiego pierwiastka.

Rozumiem również tych, którzy kręcą noskami na suknię Belli ze sceny słynnego tańca. Znana nam księżniczkowata, szeroka suknia w duchu epoki została zastąpiona krojem o wiele bardziej falbaniastym i odstającym od realiów (jeśli przyjmiemy, że akcja baśni rozgrywa się w jakimś XVIII-tym wieku). Mnie osobiście wyraźnie żółty kolor nie pasuje, ale wolę aby twórcy byli bardziej konsekwentni w swoich decyzjach – jeśli stawiamy na stylistykę i scenografię odpowiadającą czasom z oryginalnej baśni, to suknia głównej bohaterki (nie taki znowu zwykły ciuch, bo co jak co, ale akurat ta kreacja jest ikoniczna) nie powinna od nich odstawać.

Na moje utyskiwania najlepszym lekarstwem jest na całe szczęścia cała reszta zwiastuna – pulsująca baśniowością i nostalgią za ulubionymi produkcjami Disneya. W pewnym sensie aktorska wersja Pięknej i Bestii zdaje się aspirować do właśnie tej wersji filmu, o którym wszyscy fani oryginalnej animacji marzą. Moim zdaniem ogromna w tym zasługa absolutnie magicznej scenografii i atmosfery podkreślanej znaną nam już muzyką. A także aktorów. Dan Stevens, choć może nie obdarzono go tutaj najtrafniejszą aparycją, samym swoim głębokim głosem udowadnia, że to rola dla niego (kto wie, być może niektórzy fani animowanej Bestii dopiero w tej wersji będą niecierpliwie czekać na scenę transformacji w Księcia). Emma Watson wypada ślicznie i uroczo, ale ja po prostu nie jestem w stanie wysilić się na inny komentarz, bo aktorkę absolutnie uwielbiam. Za to osobą, która kradnie absolutnie cały zwiastun jest Luke Evans – jego Gaston jest jedynym prawdziwym Gastonem (zaraz obok tego uroczego gościa z amerykańskiego Disneylandu) i nawet jeśli film miałby okazać się klapą to Evans jest jedyną osobą, w której występ na ekranie nigdy nie zwątpię.

piekna_bestia_gaston

Choć zwiastun zasiał we mnie nieliczne ziarenka niepokoju, to nie zmienił absolutnie nic w moim nastawieniu do filmu – wciąż z niecierpliwością odliczam dni do marcowej premiery. Bądź co bądź, trailer nie pokazał nam jeszcze wszystkiego i bez wątpienia jest na co czekać. Poza znanym tematem muzycznym, w filmiku nie pojawia się żadne inne nawiązanie do piosenek, a jak wiadomo, te mają się w filmie pojawić (a nawet będzie ich więcej niż w oryginale, bo Alan Menken i Tim Rice napisali nowe utwory na potrzeby filmu). Nie byłabym więc sobą, gdybym nie zastanawiała się jak produkcja wypadnie pod względem musicalowym. Nie da się ukryć, że żaden z aktorów wcielających się w główne role nie ma udziela się regularnie na Broadwayu, wobec czego na chwilę obecną zagadką pozostaje to, jak nasze gwiazdy poradzą sobie ze słynnym soundtrackiem.

A jak tam wasze wrażenia po zwiastunie?

  • A ja jakoś w ogóle nie kupuje tego trendu na live action movies od Disneya. Piękna i Bestia jest i pozostanie piękną (zwłaszcza wizualnie) bajką i nie widzę powodu, by to wszystko jeszcze raz przerabiać. No chyba, że… zrobią to inaczej. Ale z tego, co widzimy w zwiastunie na to się nie zanosi. A chętnie obejrzałabym mroczną historię o syndromie Sztokholmskim i o odkrywaniu przez Bellę swojej podmiotowości, która wcale nie polega na tym, że ma do wyboru Gastona lub Bestię ;P Ale ja w ogóle jestem dość zgryźliwa po latach wobec tej historii więc… no, narzekam sobie.

    • Z jednej strony mam te same obawy – po co toczka w toczkę przenosić na ekran coś, co już było w formie animowanej. Ale mimo wszystko niektóre detale opowieści zostają zmienione. Tutaj na przykład to Bella ma być wynalazcą, a nie jej ojciec. Czuję w tym feministyczną rękę Emmy Watson 😉

      • O, to ciekawe! Jeśli już pójdę do kina, to pewnie by przekonać się, jak Emma podrasowała Bellę. Bo chociaż wielu mówi o tym, że Bell to jedna z niewielu intelektualistek w Disney’u, to nie da się ukryć, że samo czytanie książek jeszcze z człowieka intelektualisty nie robi. Zwłaszcza, jeśli to same romanse ;P

    • Obejrzałam Piękną i Bestię w tym roku po dłuuugiej przerwie i wydźwięk tej bajki wydał mi się zupełnie inny, niż kiedy byłam dzieckiem. Szczerze mówiąc – przestałam jakoś Bellę w ogóle lubić.

      • Ja do Belli zawsze miałam o wiele więcej sympatii niż do pozostałych bezbarwnych disnejowskich księżniczek no bo…książki, wiadomo. Choć nie dziwię się tym, którzy na jej widok syczą przez zęby „syndrom sztokholmski” 😉

        • Aż sobie wygooglowałam ten syndrom sztokholmski… Ciekawe. Ja wolę patrzeć na te filmy bezkrytycznie oczami zauroczonej kilkulatki, tak jak je kiedyś widziałam – pod spojrzeniem dorosłego mogą one dużo stracić. Racjonalizowanie zabiera pierwotne piękno:P

  • Zarówno McGregora, jak i Evansa w wersji śpiewającej można usłyszeć w Internecie – nie wątpię w ich umiejętności. Josh Gad też pokazał co potrafi w „Frozen”. Najbardziej mnie zastanawiają Watson i Stevens – tu jestem najciekawsza i najbardziej pełna wahania.
    Pełna zgoda co do ziarenek niepokoju, ale i pozytywów. Mnie też zachwyciły te urywki z Evansem, które trailer nam pokazał. Czuję, że Gaston wywoła dokładnie te emocje, które powinien – rozbawienie, litość i strach.

  • Ja to chyba jestem łatwym widzem, bo nie jest trudno mnie zachwycić 😀 Zwiastun baardzo obiecujący i nie mogę się doczekać, kiedy pójdę na to do kina – wszystko mi się póki co podoba! Muzyka, Emma Watson, przedstawienie postaci, stroje, zamek – jest moc i czuję, że to będzie piękne.

  • Mnie ten zwiastun zniechęcił. Czekałam na ten film, bo uwielbiam ekranizacje takich baśni, ale jak zobaczyłam to Emmę Watson, to odechciało mi się. Nie czekam.

Podobne posty